Według wielu osób, jakość malowania proszkowego zależy od aplikatorów, systemów sterowania polem elektrostatycznym oraz od manipulatorów. Prawda jest jednak taka, że wybierając sprzęt do malowania dokonujemy wyboru pomiędzy takimi samymi rozwiązaniami. Poza bardzo nielicznymi wyjątkami, obecne oferty tego typu sprzętów, oprócz zagrań marketingowych nie różnią się praktycznie niczym. Prawda jest taka, że od czasu zabudowy kaskady wysokonapięciowej wewnątrz pistolety natryskowego napylanie farb proszkowych pod względem technicznym nie posunęło się nawet o krok. Taka sama sytuacja występuje w przypadku systemów tribo, gdzie ładowanie odbywa się za pomocą tarcia. Prawdziwe zmiany w technologii napylania powodowane są przez obniżenie prędkości transportu farby podawanej do aplikacji. Badania w tunelach aerodynamicznych dysz nie są w tym przypadku miarodajne. Mieszanina proszku z powietrzem płynąca z mniejszą prędkością łatwiej się kształtuje, cząstki proszku zyskują większy potencjał elektrostatyczny, co w efekcie przekłada się na efektywność osiadania oraz końcowy efekt. Wszelkie komplikowanie systemów sterujących wraz ze wzrostem popularności coraz bardziej zaawansowanych podzespołów automatyki kosztuje coraz mniej, robi co prawda wrażenie na potencjalnych użytkownikach, jednak dość często odbiera pełną kontrolę nad zakupionym sprzętem oraz końcowym wynikiem malowania. Nie ma co ukrywać, że to prostota w rozwiązaniach technicznych przekłada się na funkcjonalność i efektywność.
Published by